15 września w Zgórsku koło Nowin odbyła się uroczystość odsłonięcia i poświęcenia pomnika upamiętniającego wszystkich zamordowanych przez komunistów w lasach zgórskich, podczas której dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej reprezentował Janusz Maciejewski. Pomnik znajduje się w niedalekiej odległości od „Dołów Śmierci”, w których po 68 latach od zamordowania odnaleziono szczątki żołnierzy podziemia antykomunistycznego zabitych strzałem w tył głowy.
Wśród nich znajdował się kpt. Aleksander Życiński „Wilczur”, którego córka, urodzona w kieleckim więzieniu 10 dni po śmierci swojego ojca, we wzruszającym przemówieniu zaapelowała do potomnych „Pamiętajcie o nich.”
Po zakończeniu uroczystości Janusz Maciejewski wręczył Dianie Domaradzkiej uczennicy kasy IIB I Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Końskich dyplom i nagrody za zajęcie I miejsca w konkursie historyczno-literackim „Ocalić od zapomnienia. Jakie wydarzenie/wydarzenia z okresu II wojny światowej, które rozegrały się na terenie naszej małej świętokrzyskiej ojczyzny, musimy przechować dla przyszłych pokoleń.” zorganizowanym przez Muzeum Wsi Kieleckiej pod patronatem Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty. Nagrody ufundowało MWK, Urząd Marszałkowski oraz Polska Fabryka Amunicji ze Skarżyska-Kamiennej.
Poniżej tekst nagrodzonej pracy:
Z pamiętnika koneckiego partyzanta, czyli o Banditenstadt. 20.08.1943r. Był gorący i parny dzień sierpnia. Pomimo tej pięknej aury wszyscy byliśmy wzburzeni nocnymi wydarzeniami. Konfidenci znowu zdradzili…Wskutek tego oddział ponad tysiąca żandarmów Gestapo zaplanował obławę w Końskich i dokonał aresztowań przeszło 400 osób. Podporucznik siedział trzymając na kolanach swój notatnik. Poprosił o zaparzenie kawy. Widziałem, że coś pisze. Bylem bardzo ciekawy, ponieważ znałem dobrze jego partyzancką, waleczną duszę i wręcz ułańską fantazję. Tej podporucznikowi Szwiecowi nie brakowało, bo przecież wcześniej służył w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej. Dlatego przeczuwałem w kościach, że coś się szykuje…. Po godzinie wezwał nas wszystkich do siebie. Odczytał nam swój raport do porucznika Jana Piwnika: „(…) Chcąc przekonać Niemców, że dywersja jest rzeczywiście poza miastem, podnieść ducha ludności w powiecie oraz zdeprymować żandarmerię, zdecydowałem się na skok na Końskie. (...)” Targały mną różne emocje od strachu, przez ekscytację, aż po chęć natychmiastowego działania. Miałem wrażenie, że to co planuje podporucznik jest szaleństwem. Po sporządzeniu precyzyjnego planu działania zapadła decyzja, że atak zostanie przeprowadzony w nocy z 31. sierpnia na 1. września. Podporucznik celowo zaplanował akcję na ten dzień- 4 rocznica napaści na naszą ukochaną Ojczyznę. 01.09.1943 r. Mogę odetchnąć z ulgą. Jest już po wszystkim. Teraz czuję się wspaniale. Wczoraj tuż przed godziną 22.00 zajęliśmy ustalone pozycje. Musieliśmy działać z zaskoczenia, ponieważ ono było naszą bronią w walce z wrogiem, którego liczebność była prawie dwudziestokrotnie większa od naszego, niespełna osiemdziesięcioosobowego oddziału. Dlategoteż podzieliliśmy się na kilka grup. Mieliśmy uderzyć jednocześnie. W ten sposób podporucznik chciał sprawić wrażenie, że nasza liczebność jest duża. Miałem obawy, czy wszystko pójdzie po naszej myśli. Byliśmy słabo wyposażeni. Ja byłem uzbrojony w ckm. Pozostali mieli 6 rkmów, 7 pmek, 52 karabiny, 30 pistoletów i niespełna 60 granatów. Ukryci w przydrożnych zaroślach czekaliśmy na umówiony znak. Pluton „Robota” miał uszkodzić stację transformatorową i Końskie miały pogrążyć się w ciemności. Czułem, że cały drżę nie wiedząc czy to z zimna, czy jednak ze strachu. Zbliżała się północ, emocje narastały. Nagle zapadła ciemność. Mogliśmy zaczynać! Natychmiast otworzyliśmy ogień w kierunku Niemców. Zadaniem naszej dwudziestoosobowej grupy było zablokowanie przy pomocy ognia broni maszynowej koszar żandarmerii. Zaskoczony wróg próbował się bronić, jednak kule z naszych karabinów trafiały do celu...Opór Niemców był nadaremny. W czasie walki udało się nam zająć kluczowe skrzyżowania w mieście, dzięki czemu uniemożliwiliśmy żołnierzom gestapo przemieszczanie się. Wymiana ognia trwała już blisko 2 godziny. Usłyszałem rozkaz odwrotu. Kierowaliśmy się na południowy wschód w stronę Czerwonego Mostu. Lasy to było nasze bezpieczne schronienie. Oglądając swój nowy wełniany płaszcz, byłem szczęśliwy, że znowu jesteśmy w komplecie. Nikomu z naszych nic się nie stało. Przysłuchiwałem się opowieści kolegów z grupy podporucznika w jaki sposób udało się im się zdobyć niemiecki magazyn i zarekwirować ubrania, mundury i jedzenie z niemieckiego sklepu Bischofa . Całe szczęście, że mamy nowe, cieple ubrania i rękawiczki, ponieważ zbliża się zima. Kapitan „Dewajtis” opowiadał przy ognisku jak jego grupa wczoraj dopadła i zlikwidowała pięciu konfidentów, skazanych na śmierć przez Sąd Specjalny. „(…) Na Lipowej weszliśmy i tam wykonaliśmy wyrok na tej, ona chyba chodziła do gimnazjum. Na 1 maja, nad bramą, gdzie był Baudienst. To tam mieszkało dwóch braci i jeden był konfidentem, to byli wysiedleni z Poznania. Spółdzielcza tam gdzie dywersja była, komenda. Tam był agent specjalnie przeszkolony, pijak - nie podpada taki. Na podwórku, za kinem mieszkał tam taki byk cholera czarny. Piąty matka tej dziewczyny. Wszędzie były odczytywane pełne sentencje wyroków. Szybko żeśmy się uporali z tymi szpiegami, zdrajcami". Plan został zrealizowany w stu procentach. Okupanci stracili sześciu żandarmów. Nasza akcja zaplanowana przez podporucznika Waldemara była precyzyjna, a sam jej przebieg piorunujący i brawurowy. Dysproporcja sił była miażdżąca, jednak w żaden sposób nas nie deprymowała. 10.09.1943r. Dotarła do nas wieść o meldunku wysłanym do Dowództwa Okręgu Wojskowego w Generalnym Gubernatorstwie gdzie napisano, że 31. sierpnia w nocy kilkuset bandytów dokonało napadu na miasto Końskie. Dowiedziałem się również o tym, że po tym naszym ataku Niemcy nadali miejscowości miano "Banditenstadt" - "bandyckiego miasta". Nasza imponująca akcja odbiła się szerokim echem w kraju, a wiadomość o niej dotarła nawet drogą radiową do Londynu. Mam nadzieję, że nasza odwaga i męstwo zostaną zapamiętane, a nasze nazwiska wpisane na karty lokalnej historii. Liczę na to, że kolejne pokolenia docenią poświęcenie w walce o wolność ojczyzny, a ta brawurowa akcja będzie kształtowała postawę patriotyczną w młodych ludziach. Jestem dumny, że jestem Polakiem, a sława małego, świętokrzyskiego miasta dotarła poza granice naszego kraju.
Bibliografia: „KOŃSKIE- zarys dziejów” autorzy: Bogumiła Ludwikowska, Grażyna Dymerska, Jerzy Gąssowski, Marian Wikiera, Marcin Brzeziński, Krzysztof Dorcz „Cztery z tysiąca…” autor: C. Chlebowski „Z Robotem na Końskie” autor: T. Krzaczyński https://wielkahistoria.pl/atak-na-konskie-1943-jedna-z-najbardziej-spektakularnych-akcji-armii-krajowej/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Akcja_w_Ko%C5%84skich https://pl.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Szwiec Diana Domaradzka I Liceum Ogólnokształcące im. Komisji Edukacji Narodowej w Końskich klasa 1B adres e-mailowy: