Większość Polaków, mieszkała na wsi. Wieś polska i jej koloryt składał się z dwóch społecznych podmiotów: to włościanie, ale także ziemiaństwo. Dwory od pokoleń stanowiły zaplecze dla powstańców i włościan, znajdujących w nich polskość. Ukoronowaniem tego procesu budowania nowoczesnego narodu była postawa wsi polskiej wobec bolszewików w 1920 r., a także wyuczona zdolność samoorganizacji. Okupant w '39 roku zarówno jeden jak i drugi mieli tego świadomość. Potencjalny, bądź rzeczywisty opór, skutkował praktycznie natychmiastowymi represjami. Powstające od jesieni 1939 r. - szczególnie liczne i skuteczne w działaniu na ziemiach GG - kolejne formacje zbrojne miały oparcie z jednej strony w ludności lokalnej, z drugiej strony w scalającym się Polskim Państwie Podziemnym. Partyzanci AK, czy NSZ to synowie i ojcowie miejscowych rodzin.
Represje dotyczące szeroko pojętej wsi polskiej na terytoriach okupowanych przez Sowietów oznaczały m.in. deportacje, wywózki, mieszkańców wsi których w dokumentach NKWD nazywano kolonistami, a więc osobami nie mającymi rzekomo praw do swojej ziemi.
Sytuacja na terenach kresowych - szczególnie południowo-wschodnich - zmieniła się wraz z nadejściem okupanta niemieckiego, pod którego kuratelą rozpoczęły się masowe mordy na wsi polskiej dokonywane przez kurenie ukraińskich nacjonalistów; szczególnie od '42 roku akcja niszczenia polskości na Wołyniu, i kolejnych województwach II RP aż do ziemi lwowskiej pochłonęła co najmniej 160 -200 tys. ofiar, w tym w zdecydowanej większości mieszkańców wsi - kobiety i dzieci, starców, a więc ludzi bezbronnych. Tam Armia Krajowa, struktury Polskiego Państwa Podziemnego były osłabione sowiecką okupacją, a potem niemiecką, i nie były zdolne do szybkiego reagowania na nowe zagrożenia jakim były te sotnie kozackie. Na samym Wołyniu zginęło 60 000 ludzi, nie mamy dokładnych, precyzyjnych danych, ale praktycznie cała ta ludność to była, obok kapłanów, ludność wiejska; tam nie było ludności wielkomiejskiej. Mamy rzeczywistość postępującej zbrodni z paleniem zagród i kościołów, która jak fala potęguje się szczególnie w latach 1942-43, potem '44; im bliżej w stronę zachodu umyka armia niemiecka tym szybciej przenosi się ta nacjonalistyczno - ukraińska wataha, tym więcej ofiar.
Oczywiście okupant niemiecki był łaskaw zafundować wsi polskiej podobne doznania na pozostałych ziemiach okupowanych od 1939 r. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy odbyła się przede wszystkim pacyfikacja elity, zarówno ziemiańskiej, jak duchowieństwa katolickiego, bardzo mocno oddziaływującego na społeczność wiejską. Na Pomorzu w granicach II RP zostało zamordowanych co najmniej 250 kapłanów, którzy stanowili na Kaszubach polskich bardzo wyraźne autorytety, które wprowadzały polskość na tamtym terenie. Ludność wiejska czyli Kaszubi trwali w polskości dzięki katolicyzmowi i bardzo często stanowili główną siłę i zaplecze, dla największej struktury tajnej, czyli organizacji "Gryfa Pomorskiego". Ludność wiejska była członkiem wielkiego ruchu podziemnego, też poddawanego terrorowi niemieckiego okupanta. Polacy wypędzeni z kolei do GG, musieli znaleźć oparcie w rodzinach lub u nieznajomych, często we dworach (jak w przypadku mojej rodziny, która znalazła się w podwarszawskiej wsi i majątku Szeligi), bądź u włościan. Widoczna jest olbrzymia solidarność wobec tej ludności polskiej, która zostaje wypędzona z ziem wcielonych do III Rzeszy, a to jest co najmniej 300 000 ludzi, a może i więcej. Oczywiście znacząca część instaluje się w wielkich miastach, takich jak Warszawa.
Niemcy w GG wprowadzili okupację w formule innej niż na ziemiach zabranych i włączonych bezpośrednio do Rzeszy. Z jednej strony Niemcy wprowadzili przepisy prawa mające na celu drenaż i wyzysk z przymusowymi dostawami, z likwidacją wolnego handlu, itd., a w skutkach z drugiej strony okupanci wprowadzili totalną pauperyzację polskiej wsi. Obrona przed tymi przepisami prawa, czyli ich łamanie, w formie masowego szmuglowania żywności do miasta wynikała zarówno z konieczności walki o przeżycie, jak i stanowiła dowód odwagi i umiejętności konspiracyjnych. Jednocześnie wieś od początku stanowiła zaplecze dla tworzącego się wojska w konspiracji, od czasów oddziału mjr "Hubala". Tam także coraz bardziej masowo tworzyła się partyzantka oraz szukała schronienia kolejna grupa ludzi dotknięta skutkami okupacji. Byli to ukrywający się działacze PPP, m.in. przybywający do oddziałów leśnych "cichociemni", byli to Żydzi - krążący od wsi do wsi, od gospodarstwa domowego do kolejnego, by choć na dzień - dwa znaleźć schronienie. Bohaterstwo włościan wypływało w dużej mierze z wychowania chrześcijańskiego, tradycji gościnności. Na wieś polską uciekano w trakcie i po upadku Powstania Warszawskiego; wycieńczeni i wygłodzeni warszawiacy uciekający z transportów czy wprost ze stolicy znajdowali tak w miastach, jak i na wsi - np. we dworach - należne im schronienie. Równocześnie w latach 1939 - 1944 wieś polska na terenie GG została poddana wielostronnej pacyfikacji. Znowu odnoszę się zarówno do majątków ziemskich jak i do rodzin włościańskich.
Niemcy mieli wolę doprowadzenia społeczności wiejskiej do dramatycznej sytuacji życia codziennego, żeby włościanin nie mógł myśleć o czymś innym niż o tym żeby przeżyć z dnia na dzień. Za sprawą Niemców, ta sama ludność poddana bardzo rozlicznym represjom, z jednej strony można powiedzieć że były to represje reaktywne, wynikające z prawdziwej oceny sytuacji przez okupanta. Wieś była dostarczycielem oporu wobec powstających struktur zbrojnych od samego początku, od '39 roku. W przypadku Kielecczyzny to będzie przykład wspomnianego mjr Henryka Dobrzańskiego i jego funkcjonowania do kwietnia 1940 r. dzięki wsi polskiej . Dla Niemców wsparcie dla struktur konspiracyjnych stawało się automatycznie powodem do zastosowania represji, w tym od wiosny 1940 r. akcji AK rozpoczętej właśnie na obszarze Kielecczyzny. Przykładem represji wynikającej z takiej oceny Niemców tej rzeczywistości wiejskiej, czyli wspierania "bandytów", czy żołnierzy ZWZ czy Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych, będzie ta najbardziej znana akcja michniowska, pacyfikacyjna, z 12 i 13 lipca 1943 roku. Oczywiście wsie były dostarczycielami pomocy , synowie ziemian i synowie chłopskich rodziców byli w partyzantce w związku z tym ten związek istniał. Oprócz bycia dostarczycielem żywności, byli też dostarczycielem żołnierzy. Związek między wsią, a konspiracją był oczywisty, dla Niemców także. Pacyfikacje jak michniowska były wynikiem próby likwidowania oporu.
Przykładem związanym z systemową pacyfikacją wsi, wynikającą z planów tworzenia "przestrzeni życiowej", jest oczywiście Zamojszczyzna z lat 1942-43 i próby znowu etnicznego potraktowania fragmentu ziem polskich jako nadających się pod kolonizację niemiecką. Zamojszczyzna była poddana takiej właśnie pacyfikacji. Wsie, które w '42, '43 zostały zniszczone, a ludność albo wymordowana, albo wywożona głównie do obozów koncentracyjnych.
Rodzaj represji, który jest szczególnie ważny ze względu na różnego rodzaju kłamstwa, które się pojawiają w przestrzeni rzekomo badawczej, to jest stosunek wsi polskiej do Żydów i do udzielania im pomocy. Jak wiadomo społeczność żydowska, na terenie GG, została poddana zagładzie, którą Niemcy przeprowadzili na tym obszarze w latach 1942-1944. Wiemy, że ludność wiejska ratowała Żydów. Przykłady wiejsko - małomiasteczkowe, takie jak Siedlisko, Ciepielów i okolice, czy też Markowa, z liczbą 3000 ludności, to wszystko są przykłady świadczące o bohaterstwie tamtejszych polskich rodzin żyjących na gospodarstwie. Są to elitarne rodziny wiejskie, takie jak rodzina Ulmów, która jest wyjątkowa w tym sensie, że głowa rodziny, to przedwojenny działacz społeczny aktywnie podnoszący jakość produkcji, to zaangażowany człowiek z różnego rodzaju kulturowymi namiętnościami i talentami, jest zamiłowaniem do fotografii - tacy byli polscy włościanie. Ulmowie należą do takiej właśnie rodziny i ratują dwie żydowskie rodziny tak długo jak mogą, aż zostają sami razem z nimi zamordowani w marcu 1944 roku.
Formą represji był też innego rodzaju wyzysk ekonomiczny wsi, czyli wywożenie na roboty. Odbywało się w różnorodny sposób, to znaczy Niemcy w prawie stanowionym okupacyjnym próbowali traktować w początkowej fazie to jako dobrodziejstwo i zachęcali do wyjazdów. Wmawiano, że chłopi, szczególnie młodzież dorosła, może korzystać z takiego wielkiego dobrodziejstwa jakim jest wywiezienie ich na roboty do Niemiec i tam w lepszej cywilizacyjnie przestrzeni wiejskiej, będą mogli pracować na rzecz III Rzeszy.
A czy uważa Pan, że obecne społeczeństwo polskie zna tematykę tą związaną z martyrologią, poziom zniszczenia wsi polskiej a także udział społeczeństwa polskiego, później w budowaniu tej polskości, zachowaniu tej polskości.
W epoce komunistycznej nastąpiły daleko idące zmiany w strukturze społecznej, które w skutkach miały odciąć kolejne pokolenia od fundamentów, rodzinnych korzeni i rodzinnej obyczajowości, w tym pobożności; służyła temu - obiektywnie potrzebna - masowa migracja ze wsi do miasta. Po II wojnie światowej, znacząca część ludności wiejskiej opuszczała wieś i wchodziła w przestrzeń wielkomiejską jako klasa robotnicza, jako chłopo-robotnicy, czy jako inteligencja. Bardzo często odcinano się od przeszłości wiejskiej, jako rzekomo cywilizacyjnie gorszej, i to odcięcie się owocowało zatracaniem nie tylko własnej świadomości pochodzenia, ale także rozumienia historii wsi polskiej, to jest jeden czynnik. Z tym związana jest tragedia wielu mieszkańców wsi polskej, np. z Mazowsza, czy Lubelszczyzny, Podlasia itd., na których to terenach po wojnie nadal działały oddziały podziemia niepodległościowego; oddziały pod wodzą braci Dziemieszkiewiczów, czy mjr Hieronima Dekutowskiego, poakowskie czy też NZW i NSZ, składały się z przedstawicieli rodzin włościańskich - z elity wsi polskiej. Wymordowanie i pohańbienie ich przez propagandę komunistyczną, stworzyły dziurę w pamięci lub poczucie wstydu, nawet sięgające rodzin partyzantów. Na szczęście wiele rodzin polskich podtrzymała więź z pokoleniami przeszłymi, np. na Podlasiu - gdzie w PRL nadal ukrywano broń po partyzantach. Wydaje się, że edukacja w PRL-u, podobnie jak i dzisiaj jeśli chodzi o wiedzę historyczną, kładzie nacisk na poznanie życia politycznego, kulturalnego, czy społeczno-gospodarczego miasta, a nie wsi; ta przestrzeń, może poza historią ziemiaństwa, w edukacji powszechnej jest niejako osłabiona; cóż, przecież tam nic się nie działo; Jak by powiedział do Czepca, dziennikarz. Naturalna równowaga jest zachwiana co można zrozumieć bo miasta, stolica choćby Warszawa to ta, której historia niesie równocześnie wiedzę o głównych wydarzeniach historycznych, a o nich się w szkole uczymy. Z drugiej strony osłabia to naturalną więź z przestrzenią wiejską w jej historycznym trwaniu i oddziaływaniu na całą wspólnotę narodową.
Wiedza na temat historii wsi polskiej z uwzględnieniem martyrologii okresu II wojny światowej jest mało znana, a jednym z powodów było to, że trudniej jest dotrzeć do opinii publicznej bez miejsc upamiętnienia, np. takich jak Muzeum w Markowej, czy właśnie Michniowskie Mauzoleum, które ma ambicje bycia nie tylko miejscem narracji o wsi kieleckiej, ale o całej tej przestrzeni; jest więc wypełnianiem luki w przestrzeni muzealnej na terenie państwa polskiego. I to jest bardzo ważna misja.
Czy takie instytucje jak Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie mogą spełniać funkcje służące przywracaniu pamięci o tych tragicznych wydarzeniach?
Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich jest przede wszystkim szalenie potrzebne. Mam przeświadczenie, że istnieje pewna nierównowaga w rozpoznaniu rzeczywistości. Polacy powinni być patriotami wszystkich tych polskich miejsc, w których istnieje świadectwo olbrzymiej dawki polskości i polskiego patriotyzmu, w tym ceny jaką ponosiliśmy za miłość do Polski. Wieś polska jest naznaczona tą cechą polskości, którą jest martyrologia tak samo jak polskie miasto i każda grupa społeczna. W tej przestrzeni miało miejsce świadectwo pozytywne olbrzymiego patriotyzmu, oporu wobec totalitarnej władzy czy niemieckiej czy sowieckiej, czy później zresztą komunistycznej.
Zostaje mi zaprosić do Mauzoleum w Michniowie.
Dziękuję serdecznie za spotkanie.